Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
cieniem przez podwórze i posypała się śnieżna kasza.
- Czego ty stękasz.
Nakryj go słomą.
Kogoś ty cmoknął za stodołą? - To on cmoknął, Ciszka. - Kogo? - Spojdyka, no.
- Ty, co to będzie z moją nogą? Co?... niech jasny.
Nakryj go, Chuny.
- Cirla zaszła, Kuba, powiedziała mi dzisiaj w nocy, że zaszła.
- Szaja naciągnął końcem buta trochę mierzwy na twarz Bulca, zachwiał się.
- Ale żeby to się gdzieś rozjaśniło na tym świecie.
- Powtórzył: - Rozjaśniło - i wyszedł za próg.
- Czego ty stękasz, Chuny... To się zrobi.
Szerucki podwiązał sznurkiem kolano, wstał. - To się zrobi.
Na podwórze zleciały dwie sr oki, nastroszywszy ogonki zajrzały do stajni
cieniem przez podwórze i posypała się śnieżna kasza.<br>- Czego ty stękasz.<br>Nakryj go słomą.<br>Kogoś ty cmoknął za stodołą? - To on cmoknął, Ciszka. - Kogo? - Spojdyka, no.<br>- Ty, co to będzie z moją nogą? Co?... niech jasny.<br>Nakryj go, Chuny.<br>- Cirla zaszła, Kuba, powiedziała mi dzisiaj w nocy, że zaszła.<br>- Szaja naciągnął końcem buta trochę mierzwy na twarz Bulca, zachwiał się.<br>- Ale żeby to się gdzieś rozjaśniło na tym świecie.<br>- Powtórzył: - Rozjaśniło - i wyszedł za próg.<br>- Czego ty stękasz, Chuny... To się zrobi.<br>Szerucki podwiązał sznurkiem kolano, wstał. - To się zrobi.<br>Na podwórze zleciały dwie sr oki, nastroszywszy ogonki zajrzały do stajni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego