Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
jaki dziś dzień?
- Nie wiesz? Piątek.
- To ten sam?
- Jaki?
- Nie, nic... Myślałem... Myślałem... - Polek nie dokończył, zmęczony. Kajaki siadł na brzeżku łóżka. Cienkie jego włosy sterczały uważnie na wszystkie strony. Ciemne oczy były jeszcze większe niż zwykle. Starał się nie oddychać, onieśmielony i przybity stanem kolegi.
- Wiesz, że Łapa nadał wszystkim stopnie? - powiedział Kajaki. Polek milczał.
- Ty jesteś teraz kapitanem, jak Boga kocham. Nie wierzysz? Milczenie.
- Nawet Kaziuk dostał tylko porucznika. Polek przymknął powieki, słuchając jakiegoś mdlącego szumu, który wypełniał wolno głowę.
- A ja jestem chorążym, jedry jego pałki. Senne muchy szamotały się beznadziejnie na szybach. Ostry sztych światła słonecznego
jaki dziś dzień?<br>- Nie wiesz? Piątek.<br>- To ten sam?<br>- Jaki?<br>- Nie, nic... Myślałem... Myślałem... - Polek nie dokończył, zmęczony. Kajaki siadł na brzeżku łóżka. Cienkie jego włosy sterczały uważnie na wszystkie strony. Ciemne oczy były jeszcze większe niż zwykle. Starał się nie oddychać, onieśmielony i przybity stanem kolegi.<br>- Wiesz, że Łapa nadał wszystkim stopnie? - powiedział Kajaki. Polek milczał.<br>- Ty jesteś teraz kapitanem, jak Boga kocham. Nie wierzysz? Milczenie.<br>- Nawet Kaziuk dostał tylko porucznika. Polek przymknął powieki, słuchając jakiegoś mdlącego szumu, który wypełniał wolno głowę.<br>- A ja jestem chorążym, jedry jego pałki. Senne muchy szamotały się beznadziejnie na szybach. Ostry sztych światła słonecznego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego