pisarskich natchnień, z naiwnie patetycznym celebrowaniem godności osobistej, z odruchami niezgody na zło, z wyidealizowanymi rojeniami miłosnymi. Epizody, których doświadcza, są projekcją stanów jego duszy, wewnętrznej szamotaniny, głodu niekłamanych wartości, mocowania się ze słabościami. I tak też są grane przez <orig>komparsów</> - piano, w ściszeniach, służebnie, jak partie orkiestrowe, które mają nade wszystko uwypuklić pasaże solisty. Trzeba patrzeć uważnie, by spostrzec, że zadania niektórych drugoplanowych postaci przekraczają wymiar dosłowny - choćby wtedy, gdy spod hełmu granego przez Dymitra Hołówkę policjanta wyłania się współczująca twarz anioła stróża.<br>"Są natury wrażliwe, żyjące subtelnością, które umierają od każdego brutalnego słowa. I ja jestem takim właśnie człowiekiem". W