pracowni chętnie przystał na propozycję zatrudnienia obcokrajowca, żywiąc ciche i nieśmiałe nadzieje, iż tym sposobem rozszerzy zasięg swojej chwały, która wybiegnie daleko poza granice nie tylko rodzinnego kraju, ale także obozu Demokracji Ludowych. Nie zraził się nawet całkowitą niemożnością bezpośredniego porozumienia z nowym podwładnym, który na oko uczynił na nim nader miłe i sympatyczne wrażenie.<br>Wrażenia czysto optyczne pozostały na razie jedynymi, jakie odniósł cały personel, cudzoziemiec nie znał bowiem polskiego języka. W nikłym stopniu i ograniczonym zakresie znał angielski. W zespole, do którego został zaangażowany, dwie osoby mówiły bardzo dobrze po francusku, dwie zupełnie nieźle po niemiecku, wszyscy posługiwali się