Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
letnią ekstrawagancję) czerwona różyczka. Jeszcze słomkowy kanotier, z wstążeczką barwy marynarskiego błękitu. Do zdjęcia się przebrał, włożył norweski sweter i szare spodnie z gabardyny. Do ręki, zamiast zwyczajowego atrybutu powieściopisarza, fajki - on palił papierosy, więc fajka nie na miejscu - włożono mu wieczne pióro. Wyszło niefortunnie, bo pospolicie, jakby był jakimś nadętym bubkiem z MSZ na urlopie. Zdjęcie po latach odbierał jak najgorzej. - A tak w ogóle, to wyglądam, jakbym był na lekkim rauszu - skomentował kwaśno. Róża nic nie powiedziała, tylko, jak to ona, uśmiechnęła się uśmiechem zawstydzonej dziewczyny. To zdjęcie po raz pierwszy oglądali w przyćmionym, dusznym atelier pana Mariana Musiała
letnią ekstrawagancję) czerwona różyczka. Jeszcze słomkowy kanotier, z wstążeczką barwy marynarskiego błękitu. Do zdjęcia się przebrał, włożył norweski sweter i szare spodnie z gabardyny. Do ręki, zamiast zwyczajowego atrybutu powieściopisarza, fajki - on palił papierosy, więc fajka nie na miejscu - włożono mu wieczne pióro. Wyszło niefortunnie, bo pospolicie, jakby był jakimś nadętym bubkiem z MSZ na urlopie. Zdjęcie po latach odbierał jak najgorzej. - A tak w ogóle, to wyglądam, jakbym był na lekkim rauszu - skomentował kwaśno. Róża nic nie powiedziała, tylko, jak to ona, uśmiechnęła się uśmiechem zawstydzonej dziewczyny. To zdjęcie po raz pierwszy oglądali w przyćmionym, dusznym atelier pana Mariana Musiała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego