Typ tekstu: Książka
Autor: Przybylska Ewa
Tytuł: Dotyk motyla
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1994
wziąć mnie pod rękę, a potem pod łokieć.
Odepchnęłam go na sam skraj chodnika.
- Tramwaj! - przestrzegłam grzecznie.
Obejrzał się i odskoczył. Zielony kolos nadlatywał z hukiem, wąskim kanionem ulicy. Już był koło nas.
Ten, który uważał się za mojego ojca, znowu wyciągnął rękę.
- Wlecisz pod następny! - przestrzegłam jeszcze uprzejmiej. - Właśnie nadjeżdża.
Odskoczył pod sam kiosk. Zielony wóz przyhamował nieco, po czym ze zgrzytem, omal ocierając się o przechodniów, podjechał na przystanek. On zaś stał pod kioskiem, oddychając nieco szybciej.
- Byłabyś w stanie? - spytał.
W oczach miał zgrozę. Uwierzył. Przekonałam go. Nie tylko w urodzie tkwiło nasze podobieństwo, musiał o tym pomyśleć
wziąć mnie pod rękę, a potem pod łokieć.<br>Odepchnęłam go na sam skraj chodnika.<br>- Tramwaj! - przestrzegłam grzecznie.<br>Obejrzał się i odskoczył. Zielony kolos nadlatywał z hukiem, wąskim kanionem ulicy. Już był koło nas.<br>Ten, który uważał się za mojego ojca, znowu wyciągnął rękę.<br>- Wlecisz pod następny! - przestrzegłam jeszcze uprzejmiej. - Właśnie nadjeżdża.<br>Odskoczył pod sam kiosk. Zielony wóz przyhamował nieco, po czym ze zgrzytem, omal ocierając się o przechodniów, podjechał na przystanek. On zaś stał pod kioskiem, oddychając nieco szybciej.<br>- Byłabyś w stanie? - spytał.<br>W oczach miał zgrozę. Uwierzył. Przekonałam go. Nie tylko w urodzie tkwiło nasze podobieństwo, musiał o tym pomyśleć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego