owsa, prosa, gryki. Bokiem doliny poprowadzono linię wysokiego napięcia, zasilającą Lhasę. Minąwszy skalną bramę jechaliśmy wygodną drogą Giangce-Lhasa. Po obu stronach topole, akacje, klony, najprzeróżniejsze krzewy oraz zasobniejsze domostwa.<br>Nasi kierowcy spiesząc do domu, rozpędzali klaksonami przechodniów. Wokół zabudowa miejska, domy przeważnie parterowe, ze zdobionymi obramowaniami okien i firaneczkami nadokiennymi. Po prawej stronie drogi - znaki zakazujące ruchu pojazdów ciężarowych, konnych traktorów... Dla nas koniec jazdy.<br>Zmęczeni wysiadaliśmy z ciasnej szoferki. Podniosłem głowę - nad nami pałac Potala, legendarna siedziba dalajlamów.</><br><br><div type="art" sex="m"><tit>MAGARSKIE WESELE</><br>Tekst i zdjęcia <au>Jerzy Samusik</><br>Rozpoczął się trzeci tydzień naszej wędrówki wokół masywu Annapurny, kiedy zeszliśmy ze stoków Nilgiri