artysta ma do powiedzenia coraz mniej.<br><br>Po serii dość błahych filmów, będących antologią wątków i postaci dobrze znanych z dawnych utworów reżysera, Allen objawia się w nowej dla siebie roli, oczywiście w ramach tej samej figury: wyalienowanego intelektualisty z Manhattanu, pytającego o "przeznaczenie człowieka w pustym wszechświecie, bez Boga, bez nadziei". W "Życiu i całej reszcie" staje się mentorem, mędrcem spacerującym po Central Parku, który swoimi radami i zjadliwymi komentarzami stara się wskazać drogę młodszemu o 40 lat pisarzowi.<br>O scenach, w których Allen spoglądał łakomym wzrokiem na najpiękniejsze aktorki Hollywoodu: Julię Roberts, Mirę Sorvino, Helen Hunt, można tym razem zapomnieć