samo obojętny. I tak samo półżywy! Czy nie tak? Zaczynam się domyślać, kto to był. Wydaje mi się, że znam przyczynę bólu, który wówczas rozsadzał ci pierś.<br>To wtedy pomyślałaś, że może uda ci się zmienić własne życie, a w konsekwencji i jego życie. Uczepiłaś się tej myśli, jak jedynej nadziei. Tak. Miałaś wyjątkowe szczęście - żyłaś długo bez miłości, a pod sam koniec życia ten jeden, jedyny raz udało ci się kogoś pokochać naprawdę. I ten jeden, jedyny raz nie wyrzekłaś się miłości. Tego jestem pewna. Kochałaś boleśnie, mądrze, do utraty tchu. Miałaś szczęście, ale było to szczęście w nieszczęściu, bo