zeszklone pola biły zwierciadlanym blaskiem, aż musiał zmrużyć oczy.<br>Zostawił przyjaciela w czasie, który zdawał się pachnieć przemianą, radosnym niepokojem, było w powietrzu jakieś niecierpliwe napięcie. Po kawiarniach zasłonięci płachtą partyjnej gazety ludzie szeptali o rychłych przesunięciach w rządzie.<br>Wkrótce listy, jakie zaczął otrzymywać, pełne złośliwego humoru, sceptycznych uwag okrzyków nadziei, stały się zapowiedzią, że coś się musi dziać. Tylko gazety zostały bez zmian, szare, ziejące nudą kolumny druku. Na próżno szukał w nich znaków, że coś nadchodzi.<br>I wtedy zaczął zazdrościć Beli, że został w Budapeszcie, że odczuwa ten mocny, scalający prąd...<br>Uśmiechnął się przypominając sobie jego zjadliwe słowa: Człowiek