tylko na mnie z rozpylaczami, ukrytymi pod marynarką. Nie, z rozpylaczami nie, z pistoletami na gaz usypiający...<br>Wyglądało na to, że wreszcie udało mi się wpaść w uczciwą, porządną histerię. Pijąc herbatę i opanowując szczękanie zębami, tępo wpatrywałam się w mapę samochodową Europy. Po jakiejś godzinie powoli zaczęła mi świtać nadzieja, że może nie wszystko jeszcze stracone, że na parkingu stoi samochód, a na mapie widnieje słowo WARSZAWA i że razem wzięte może to coś da...<br>Z największym wysiłkiem zmobilizowałam się i ustaliłam plan podróży. Musiałam jechać tak, żeby nie zawadzić o żaden kraj poza Niemcami, bo żadnej innej wizy tranzytowej