Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
mam dokąd popędzić, bo żadna ukochana nie istnieje, a tylko duszne zachcenie, domagając się popędzenia, zwodzi mnie i podsuwa mi kusicielsko syntetyczną wizję nie istniejącej kochanki. Znów jęknąłem głucho, a muślinowa zasłona wygładziła się i niby po mieniącej się wieczorem tafli jeziora mignęły blade cienie łóżek.
Przymknąłem mocno powieki z nadzieją, że znów popadnę w sen, który do rana strawi niepokój zachcenia i ukoi wzburzone fale krwi. Daremnie. Duszność wzmogła się, z zachcenie jeszcze natarczywiej poczęło pukać do drzwi absolutnej ciemni, w jakiej spoczywało moje ciało, jak duch.
- Kto tam? Czego na koniec chce? Proszę wejść.
- Nie. To ty musisz wyjść
mam dokąd popędzić, bo żadna ukochana nie istnieje, a tylko duszne zachcenie, domagając się popędzenia, zwodzi mnie i podsuwa mi kusicielsko syntetyczną wizję nie istniejącej kochanki. Znów jęknąłem głucho, a muślinowa zasłona wygładziła się i niby po mieniącej się wieczorem tafli jeziora mignęły blade cienie łóżek.<br>Przymknąłem mocno powieki z nadzieją, że znów popadnę w sen, który do rana strawi niepokój zachcenia i ukoi wzburzone fale krwi. Daremnie. Duszność wzmogła się, z zachcenie jeszcze natarczywiej poczęło pukać do drzwi absolutnej ciemni, w jakiej spoczywało moje ciało, jak duch.<br>- Kto tam? Czego na koniec chce? Proszę wejść.<br>- Nie. To ty musisz wyjść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego