jest kiszona kapusta, wędzona wieprzowina i koniecznie niewielka porcja barana, to jeden z filarów góralskiej kuchni. Rolę makaronu pełnią w niej ziemniaki, czyli grule. Tak też było w tym wypadku, z tym, że w zupie brakowało, jak zwykle, baraniny. Nie wiem, czy "KSW" jest na Podhalu czytany, ale tracę już nadzieję na to, aby przekonać tubylczych restauratorów do tego mięsa. Reszta była całkiem niezła, no, może <orig>"vegety"</> dodano zbyt hojnie, ale ten grzech nieobcy jest nawet artystom kulinarnym w królewskim "Wierzynku".<br>Następne w kolejce flaki okazały się zawiesiną cienkiego rosołu ze zbyt drobno pokrojonymi fragmentami <orig>trawieńca</>. Nawet nie było co pogryźć