Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pleców jego ściekały wielkie krople deszczu.
- A gdzie Panfil?
- Prawda, gdzie pies? Przecież jeszcze leciał z nami po łące.
- Może uciekł?
- Widzisz go, abizjana? Tak się odwdzięczył, jedry jego pałki.
Polek zbudził się pośrodku czarnej strasznej nocy. Chwilę leżał, wstrzymawszy oddech. Chciał usłyszeć oddech śpiącego Dziadzi. Dziwiła go ta cisza nadzwyczajna, zupełna nieruchomość powietrza i obrzydliwy zapach czeremchy. Zdawało mu się, że obsypana białym kwieciem gałąź zwiesza się nisko nad nim, że dotyka prawie jego czoła i policzków. Odwrócił więc głowę w stronę okna, gdzie zwykle na parapecie czuwała skulona sina poświata letniej nocy. Ale okna nie było. W pierwszym momencie
pleców jego ściekały wielkie krople deszczu.<br>- A gdzie Panfil?<br>- Prawda, gdzie pies? Przecież jeszcze leciał z nami po łące.<br>- Może uciekł?<br>- Widzisz go, abizjana? Tak się odwdzięczył, jedry jego pałki.<br>Polek zbudził się pośrodku czarnej strasznej nocy. Chwilę leżał, wstrzymawszy oddech. Chciał usłyszeć oddech śpiącego Dziadzi. Dziwiła go ta cisza nadzwyczajna, zupełna nieruchomość powietrza i obrzydliwy zapach czeremchy. Zdawało mu się, że obsypana białym kwieciem gałąź zwiesza się nisko nad nim, że dotyka prawie jego czoła i policzków. Odwrócił więc głowę w stronę okna, gdzie zwykle na parapecie czuwała skulona sina poświata letniej nocy. Ale okna nie było. W pierwszym momencie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego