Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
faktycznie gliniarze nie mają dostępu do tego, co istotne.
- To znaczy?
- Do trzech trupów z przestrzelonymi głowami. I do tego, który przeżył. Prawda oczywiście wypłynie lada moment, ale na razie rządowi zależy, by wyglądało to na wypadek. To dlatego Woskowicz tak naciskał.
Na twarzy Kiernackiego pojawił się przebiegły uśmiech. Dziewczyna najeżyła się, nim w ogóle pomyślał o otwarciu ust. I miała rację.
- Taka informacja - powiedział niespiesznie - jest warta dla gazety... no, kilku takich kopert - klepnął kieszeń.
- Niech pan nawet o tym nie... - zaczęła cedzić przez zęby.
- Albo porządnego bruderszafta - dokończył myśl. - Przeciek do prasy albo wino. Wybór należy do pani.
***
- Dzień
faktycznie gliniarze nie mają dostępu do tego, co istotne.<br>- To znaczy?<br>- Do trzech trupów z przestrzelonymi głowami. I do tego, który przeżył. Prawda oczywiście wypłynie lada moment, ale na razie rządowi zależy, by wyglądało to na wypadek. To dlatego Woskowicz tak naciskał.<br>Na twarzy Kiernackiego pojawił się przebiegły uśmiech. Dziewczyna najeżyła się, nim w ogóle pomyślał o otwarciu ust. I miała rację.<br>- Taka informacja - powiedział niespiesznie - jest warta dla gazety... no, kilku takich kopert - klepnął kieszeń.<br>- Niech pan nawet o tym nie... - zaczęła cedzić przez zęby.<br>- Albo porządnego bruderszafta - dokończył myśl. - Przeciek do prasy albo wino. Wybór należy do pani.<br>***<br>- Dzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego