Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nocach nie mogłem. Taki czutki jak w dzień na łóżku się kaczałem. Jedną noc, drugą, dziesiątą. Głowa już mnie bolała od tego myślenia. Taka jedna siostra, Stankiewiczowa się nazywała, mówiła rano i wieczorem: "Patrzcie, zupełnie jakby durnopianu się najadł". A to nie durnopian. Z każdym tak bywa.
- To ja też najem się durnopianu.
- Ty głupia, jeszcze życie przed tobą.
- Ale ja nie chcę żyć! Nie chcę! - krzyknęła Pacia i rozpłakała się.
- Czego ty ślozy puskasz? - zachrypiał pan Staś. Niezbyt zręcznie chciał ją pogładzić po włosach, lecz umknęła głową, odskoczyła na bok, zasłaniając się plecami. Wobec tego pan Staś wyjął z kieszeni
nocach nie mogłem. Taki czutki jak w dzień na łóżku się kaczałem. Jedną noc, drugą, dziesiątą. Głowa już mnie bolała od tego myślenia. Taka jedna siostra, Stankiewiczowa się nazywała, mówiła rano i wieczorem: "Patrzcie, zupełnie jakby durnopianu się najadł". A to nie durnopian. Z każdym tak bywa.<br>- To ja też najem się durnopianu.<br>- Ty głupia, jeszcze życie przed tobą.<br>- Ale ja nie chcę żyć! Nie chcę! - krzyknęła Pacia i rozpłakała się.<br>- Czego ty ślozy puskasz? - zachrypiał pan Staś. Niezbyt zręcznie chciał ją pogładzić po włosach, lecz umknęła głową, odskoczyła na bok, zasłaniając się plecami. Wobec tego pan Staś wyjął z kieszeni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego