Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 25
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
na wersalce, skulona nad różańcem. Widząc gościa, przerywa modlitwę. Uśmiecha się, zapraszając, by siąść koło niej. Szczupła, lekko pochylona, z pogodnym spojrzeniem, z wypisaną na twarzy dobrocią. Nie wygląda na sto lat. Obdarzona fenomenalną pamięcią, której można tylko pozazdrościć.
Nie miała łatwego życia. Kiedy miała 10 lat, zmarł ojciec. Była najstarsza z trójki rodzeństwa. - Do szkoły chodziłam tylko rok, potem trzeba było iść na spólstwo - bawić dzieci do sąsiadów - mówi. - Do 14 roków byłam u sąsiadów, potem zaczęłam pracować u ludzi w polu - grabić siano, kopać grule - opowiada.

Za Franciszka Józefa

było dobrze, tylko roboty nie było. We wsi Krupa miał
na wersalce, skulona nad różańcem. Widząc gościa, przerywa modlitwę. Uśmiecha się, zapraszając, by siąść koło niej. Szczupła, lekko pochylona, z pogodnym spojrzeniem, z wypisaną na twarzy dobrocią. Nie wygląda na sto lat. Obdarzona fenomenalną pamięcią, której można tylko pozazdrościć.<br>Nie miała łatwego życia. Kiedy miała 10 lat, zmarł ojciec. Była najstarsza z trójki rodzeństwa. - Do szkoły chodziłam tylko rok, potem trzeba było iść na &lt;dialect&gt;spólstwo&lt;/&gt; - bawić dzieci do sąsiadów - mówi. - Do 14 &lt;dialect&gt;roków&lt;/&gt; byłam u sąsiadów, potem zaczęłam pracować u ludzi w polu - grabić siano, kopać grule - opowiada.<br><br>&lt;tit&gt;Za Franciszka Józefa&lt;/&gt;<br><br>było dobrze, tylko roboty nie było. We wsi Krupa miał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego