Typ tekstu: Książka
Autor: Oppman Artur
Tytuł: Legendy warszawskie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1925
świetle, przypominającym blask świętojańskich robaczków, Maciek i Halszka ujrzeli okropnego potworka. Był to niby kogut, niby wąż. Głowę miał kogucią i z ogromnym purpurowym grzebieniem w kształcie korony, szyję długą i cienką, wężową, kadłub pękaty, nastroszonymi czarnymi pióry pokryty, i nogi kosmate, wysokie, zakończone łapami o ostrych olbrzymich pazurach.
Ale najstraszniejsze były oczy potwora: wyłupiaste, okrągłe, do sowich ślepiów podobne, jarzące się to czerwono, to żółto; oczy te, na szczęście, nie widziały Maćka i Halszki, utkwiła je bowiem poczwara w ciało leżącego na ziemi i nieżywego już biednego Walusia.
- Bazyliszek - szepnął drżącym głosem Maciek - to bazyliszek, siostrzyczko; schowajmy się, schowajmy się
świetle, przypominającym blask świętojańskich robaczków, Maciek i Halszka ujrzeli okropnego potworka. Był to niby kogut, niby wąż. Głowę miał kogucią i z ogromnym purpurowym grzebieniem w kształcie korony, szyję długą i cienką, wężową, kadłub pękaty, nastroszonymi czarnymi &lt;orig&gt;pióry&lt;/&gt; pokryty, i nogi kosmate, wysokie, zakończone łapami o ostrych olbrzymich pazurach.<br>Ale najstraszniejsze były oczy potwora: wyłupiaste, okrągłe, do sowich ślepiów podobne, jarzące się to czerwono, to żółto; oczy te, na szczęście, nie widziały Maćka i Halszki, utkwiła je bowiem poczwara w ciało leżącego na ziemi i nieżywego już biednego Walusia.<br>- Bazyliszek - szepnął drżącym głosem Maciek - to bazyliszek, siostrzyczko; schowajmy się, schowajmy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego