na wyrazistym załamaniu rąk.<br>Panfil biegł teraz na przodzie, rozglądając się uważnie dokoła. Pragnął, aby wszyscy widzieli, że on, wyśmiewany i poniżany ciura, jedno wielkie upokorzenie odziane w psią skórę, że on jest bohaterem chwili.<br>Dziadzia przyśpieszył kroku, wyminął wóz, aby otworzyć na ścieżaj bramę, używaną rzadko i tylko przy najuroczystszych okazjach.<br>- Nie trzeba - chrypnął pan Staś. - Powieziemy chłopca do miasta.<br>- Boże mój kochany, po co do miasta?<br>- To nie żarty, pani Linsrumowa. Szpital teraz konieczny.<br>- Matko Boska Ostrobramska, czy nie lepiej w domu? Rosołku nagotuję świeżego i kwas nastawię, ziółka wiszą dobre na strychu.<br>- Wszystko w nim pewno połamane, pani