przestrzeń surrealistyczna, jakby z innego wymiaru, buduje klimat oraz atmosferę przedstawień. Grzegorzewski poddaje tylko aktorowi pewne nastroje, podpowiada stany emocjonalne postaci, aktor musi szukać dalej sam. Musi proponować wiele rozwiązań, aż za którymś razem reżyser powie wreszcie, że to jest to. Sposób wyrażenia danego stanu psychicznego, forma, są dla niego najważniejsze. Nietrudno się domyśleć, że wszystko, czego Dymna, jako aktorka, nauczyła się we współpracy z najwybitniejszymi reżyserami do tej pory - budowania postaci na zasadzie psychologicznego prawdopodobieństwa, łącznie z wyniesionym od Swinarskiego przekonaniem, że można, a czasem należy, czerpać pełnymi garściami ze swej prywatności - musiała odrzucić.<br>Pamiętam scenę tańca Zosi z Haneczką