fikcyjny, a jego zwycięzca z góry określony. Poza tym, kiedy się jest szefem wszystkich - tak jest, wszystkich! - korespondentów Telewizji Polskiej na całym świecie, to nie można się przecież rozmieniać na drobne i ślęczeć za państwowe pieniądze przy telefonie, by zawiadamiać poszczególnych pracowników o konkursie, w którym i tak zwykła przyzwoitość nakazuje im przecież nie brać udziału. Oni tak by chcieli być przyzwoici, a my im kłody pod nogi? O nie, tylko nie to. Telefon jest jednak urządzeniem, które ostatnio się nieco upowszechniło, i okazało się, że w zasady jego działania są wtajemniczeni nie tylko panowie K. i Z. Kiedy więc Grzegorz