swoich ojców i swoje matki, i szli za nim, i ja szłam, i zazdrościłam temu najmłodszemu uczniowi, którego Pan kochał i tylko jemu jednemu pozwalał skłonić głowę na swoje piersi, i tak pragnęłam być jak Maria i Marta, i druga Maria, ta z Magdali, które przypuszczał do siebie i pozwalał namaszczać sobie stopy wonnym olejkiem i wycierać włosami...<br>wszakże i ja już rok temu przestałam być dzieckiem, i chłopcy patrzyli na mnie z upodobaniem, i byli tacy, którzy błagali, bym ich poślubiła, i ofiarowywali moim rodzicom wielbłądy i owce, i bukłaki najprzedniejszego wina, i spore mieszki spęczniałe suto od wypełniających je