Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
czytałem, aż mi się uszy trzęsły, ukrytą wśród nich Zbrodnię w zamku Blind, którą pożyczyłem od Janki. Vilbert i Mac bardzo dbali, żebym miał przy tym spokój, upraszając wszystkich o ciszę i nieprzeszkadzanie mi. Czasem spoglądali na mnie spod oka z zadowoleniem, a wtedy odrywałem wzrok od książek i jakby namyślając się chwilę, robiłem na specjalnie przygotowanych karteczkach notatkę pisząc: "ząb, zupa, dąb", albo: "nie pieprz, Pietrze, wieprza pieprzem", czy też: "przeleciały trzy pstre przepiórzyce". Po południu pod czujnym okiem Maca i Vilberta przechadzałem się jeszcze trochę samotnie, z pochyloną głową i zmarszczonym czołem, po podwórku i dopiero potem mogłem spotkać się
czytałem, aż mi się uszy trzęsły, ukrytą wśród nich Zbrodnię w zamku Blind, którą pożyczyłem od Janki. Vilbert i Mac bardzo dbali, żebym miał przy tym spokój, upraszając wszystkich o ciszę i nieprzeszkadzanie mi. Czasem spoglądali na mnie spod oka z zadowoleniem, a wtedy odrywałem wzrok od książek i jakby namyślając się chwilę, robiłem na specjalnie przygotowanych karteczkach notatkę pisząc: "ząb, zupa, dąb", albo: "nie pieprz, Pietrze, wieprza pieprzem", czy też: "przeleciały trzy pstre przepiórzyce". Po południu pod czujnym okiem Maca i Vilberta przechadzałem się jeszcze trochę samotnie, z pochyloną głową i zmarszczonym czołem, po podwórku i dopiero potem mogłem spotkać się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego