Przymknęła powieki. To sen, przypomnienie wojny. Często śniły jej się salwy, uliczne egzekucje, jeszcze częściej barykady, za nimi chłopcy. Drugi huk pogonił pierwszy. Nie był majakiem. Stanęła przy oknie. Cisza. Noc rozchlapana ciepłym deszczem, w szelestach wiatru i kropel. Położyła się i szybko zasnęła mocno.<br> Ciało Gwieździka znaleziono przypadkiem. Natrafiły nań dzieci zbierające zioła dla starej Felakowej. Leżał pod ścianą spichrza, pod wybitym okienkiem, z którego zwisał sznur. Obok ciała rozdarty kulą worek, z otworu ciurkał strumyczek owsa. Zwilgotniał trochę przez noc, spęczniał. Gwieździk miał ten owies na twarzy, w otwartych ustach, na oczach. Palce wbite jak szpony w nasyconą zieleń