czekać kilkanaście dni, tyle czasu "dochodzą" bowiem cegły i ani dnia krócej. Oboje z panem Jarkiem czekali na ten moment niecierpliwie, właściwie o niczym innym nie mówili, tylko o tych konturówkach. A kiedy się okazało, że wszystko jest w należytym porządku, kiedy Ewelina wzięła do ręki jedną z konturówek i naocznie stwierdziła, że jest bez zarzutu, odczuła triumf i dziką radość, jakiej doznawała jedynie w czasach wczesnej młodości. Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, oplotła szyję pana Jarka ramionami i pocałowała go w usta. To był odruch, który miał ją drogo kosztować. Inżynier znowu bowiem nie był w stanie