podobnie zaskoczony przez kilka Messerschmittów, rozpadł się, przy czym wszakże Paszkiewicz zmusił jednego z napastników do walki kołowej i wnet go zgładził. Tymczasem podporucznik Łokuciewski, wywinąwszy się od pościgu, ujrzał z boku samotnego Messerschmitta lecącego powoli, jak się okazało, na przynętę. W chwili zbliżenia się do niego i oddania strzałów napadło na myśliwca kilka Messerschmittów z góry. Jeden z ich pocisków działkowych rozbił bok kabiny i poranił srodze Łokuciewskiego. Błyskawiczna ucieczka w chmury uratowała go, przedtem jednak myśliwiec przeżył wielką satysfakcję: widział, jak samotny Messerschmitt, który poprzednio leciał na wabia, trafiony pomimo bardzo krótkiej serii, z wielkim płomieniem walił w dół