głośniej jął opowiadać, jak pragnął sławy wielkiej, sławy bezmiernej, która by imieniem jego napełniła świat cały od końca do końca, która by nie przebrzmiała do końca świata. A oto brat starszy chciał mu wydrzeć tę sławę, chciał wybudować przy kościele wieżę wyższą, wspanialszą. I byłby ją postawił. Ale serce młodszego napełniło się zawiścią tak straszną, że postanowił usunąć brata rodzonego z drogi do sławy. Oto gdy po pracy wyszli za miasto wieczorem, aby się przejść, rzucił się brat młodszy na starszego w miejscu odludnym i przebił go nożem, a ciało zepchnął do Wisły. <br>Przerażony lud słuchał w milczeniu tego wyznania, patrzył, jak