nie porusza, ale jego nożyczki wykonują nieustanną pracę, jakby cała energia skumulowała się w błyszczącym, nieodłącznym fryzjerskim instrumencie. Zauważyłem, że firanka, przy której stoi, cała jest w strzępach, w luźno zwisających fragmentach, jakby ją fryzjer pociął w ataku szaleństwa. W sklepie z artykułami drogeryjnymi i chemicznymi panuje nieopisany tłok. Tłum napiera na drzwi. Zaraz zostaną wyrwane, wypadną z zawiasów i framug. Szkło posypie się na ulicę i chodnik, ludzie wypchnięci na zewnątrz zaraz się podniosą, zaczną otrzepywać z kurzu, rozbitego szkła, chrząkać, poprawiać swój wizerunek i ponownie przejdą do szturmu. <br>Starałem się przez ciemną witrynę zajrzeć do wnętrza sklepu. Półki były