na niemieckie dziewczęta, popijając powoli piwo i paląc cygaro. Ładnych dziewcząt co prawda nie było. Ale Kloss dbał o rytuał, o szczegóły. Grał swoją rolę ze świadomością, że gra rolę bez możliwości popełnienia błędu. Cena, którą zapłaciłby za błąd, była zbyt wysoka.<br>Punktualnie za kwadrans dziewiąta uregulował rachunek, dał kelnerowi napiwek, niezbyt co prawda duży, ale wystarczający, by starszy pan w białej marynarce solidnie, po prusku, stuknął obcasami. Wyszedł na ulicę i od razu stwierdził, że - wbrew przypuszczeniom - nie jest śledzony. Pomyślał, że przecenił jednak przeciwnika, ale postanowił nadal działać tak, jakby Poller był przynajmniej Klossem. Wszedł do kwiaciarni, zapłacił majątek