Pies, kuśtykając na trzech łapach, zaskomlał żałośnie. Kalias obejrzał się i zawrócił. Urwał kawał materiału ze swej tuniki, zmoczył w wodzie i zabandażował psu łapę. Potem ruszyli przed siebie - słaniający się na nogach chłopak i kulawy pies. Odpoczywając co kilkanaście kroków, potykając się i padając na nierównościach, Kalias posuwał się naprzód. Byle dalej od tych strasznych miejsc, byle dalej... Pot zmieszany z krwią pokaleczonego czoła spływał mu z twarzy, boleśnie piekły plecy, więc ściągnął tunikę i nago wędrował przez dzikie pustkowie. Ciężka, nieskończona, zda się, była ta noc - pierwsza wolna noc na ziemi rzymskiej. Czyste, ciemnoniebieskie niebo pozieleniało, pierzaste chmurki jak