dzierżył rondel złoty, <br>Gdzie do dna nicość z sadłem za pan brat przywarły...<br><br>Jego żona kochliwa, złoconą kopystką<br>Szumną zupę bełtając w cwałującym garze,<br>Zasnęła ciałem - w kuchni, a duchem w bezmiarze<br>W chwili, gdy pomyślała, że miłość to - wszystko!...<br><br>Wujna z stryjną raczyły skamienieć biblijnie<br>W dwa posągi, godnością napuszone czujną<br>W czasie, gdy stryjna z króla szydziła przed wujną,<br>A wujna włos zsiwiały pobarwiała stryjnie...<br><br>A w sieni król, że wielbił prostotę kobiecą,<br>Ściskając pokojówkę w miłosnym rabunku,<br>Zdrętwiał na samym wstępie tego pocałunku,<br>Co twarz w dziób niedorzeczny wydłużył mu nieco...<br><br>Rój dziadów na portretach w przeszłość zwiesił