w chwili gdy spytała: "Kiedy mamy się wyprowadzić?", był najbardziej jawną pieszczotą w ich historii. Teraz nie wolno mu pozwolić sobie na cień poufałości: wszystko wyglądałoby na to, że zamierza korzystać z praw, które zdobył, a które mu się nie należą.<br>"Trzeba by zaprosić Żaboklickiego" - przemyka mu przez głowę. I naraz: "Przecież mu nie będę mówił, jak jest naprawdę, ale jeśli nie powiem, to potem będą kłopoty z graniem małżeństwa, gdyby kiedyś do mnie przyszedł... Te jego wiersze jakieś mdłe... Mogą się z niego śmiać ci tam, zebrani wtedy u Łanowskiego, ale dzięki niemu mam, ostatecznie, ten kontakt na ŤDrogęť." Przypomniał