władz centralnych. Coraz częściej pokrzykiwano, że "Socjalizmu będziemy bronić tak, jak niepodległości" i Michał coraz częściej przypominał sobie patrol przestraszonych pograniczników pod Rakoniem w 1968, w przeddzień inwazji na Czechosłowację.<br>Dla niego nastały dni niesłychanie męczące, pełne czegoś, czego nie cierpiał i nie wytrzymywał ani psychicznie, ani fizycznie - narad, zebrań, nasiadówek. Codziennie wielogodzinne, przeciągające się do nocy "operatywki" w Komitecie, nieustanne analizy sytuacji i pisanie raportów dla "góry", kilka razy w tygodniu zebrania z pracownikami większych zakładów pracy, szkół, organizacji, w czasie których najczęściej on właśnie reprezentował władzę i na niego spadały gromy za wszystkie grzechy główne zarówno czynników lokalnych, jak