Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
rozdarty kulą worek, z otworu ciurkał strumyczek owsa. Zwilgotniał trochę przez noc, spęczniał. Gwieździk miał ten owies na twarzy, w otwartych ustach, na oczach. Palce wbite jak szpony w nasyconą zieleń trawy. Już stężał.
Kradł owies dla gniadych kobył. Mielczarek, milicjant Mielczarek, zdybał go, mógł nie poznać. Strzelił. Dwa razy - nasuwa się wspomnienie nocy. Nie będę płakać. Nie płakałam, gdy przyszedł łącznik, chłopiec w krótkich spodniach harcerza, i oznajmił, że porucznik Korab "poległ na polu chwały". I kiedy kładłam go do pierwszej mogiły, na podwórku, podtrzymywałam głowę. I kiedy wyjmowano w Parku Dreszera to coś, co było porucznikiem Korabem, Konradem, moim
rozdarty kulą worek, z otworu ciurkał strumyczek owsa. Zwilgotniał trochę przez noc, spęczniał. Gwieździk miał ten owies na twarzy, w otwartych ustach, na oczach. Palce wbite jak szpony w nasyconą zieleń trawy. Już stężał.<br> Kradł owies dla gniadych kobył. Mielczarek, milicjant Mielczarek, zdybał go, mógł nie poznać. Strzelił. Dwa razy - nasuwa się wspomnienie nocy. Nie będę płakać. Nie płakałam, gdy przyszedł łącznik, chłopiec w krótkich spodniach harcerza, i oznajmił, że porucznik Korab "poległ na polu chwały". I kiedy kładłam go do pierwszej mogiły, na podwórku, podtrzymywałam głowę. I kiedy wyjmowano w Parku Dreszera to coś, co było porucznikiem Korabem, Konradem, moim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego