Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
mogło przedrzeć się przez tę
czarną, wirującą w powietrzu chmurę. Chodziliśmy
po omacku, depcząc i zabijając całe chmary obsiadujących
nas zewsząd much, ale wcale ich przez to nie ubywało.

Nie pomogło również wymachiwanie chustkami i ręcznikami.
Na miejsce zabitych much pojawiały się nowe i nacierały
na nas z większym jeszcze natręctwem.

Pan Kleks, który dotąd - fruwając po pokojach - prowadził
z muchami zaciętą walkę, opadł wreszcie z sił,
założył nogę na nogę i wisząc w powietrzu,
zamyślił się głęboko. Muchy w jednej chwili
obsiadły go w takiej ilości, że nie było go wcale
spoza nich widać.

Wreszcie pan Kleks stracił cierpliwość. Wypłynął
mogło przedrzeć się przez tę <br>czarną, wirującą w powietrzu chmurę. Chodziliśmy <br>po omacku, depcząc i zabijając całe chmary obsiadujących <br>nas zewsząd much, ale wcale ich przez to nie ubywało.<br><br>Nie pomogło również wymachiwanie chustkami i ręcznikami. <br>Na miejsce zabitych much pojawiały się nowe i nacierały <br>na nas z większym jeszcze natręctwem.<br><br>Pan Kleks, który dotąd - fruwając po pokojach - prowadził <br>z muchami zaciętą walkę, opadł wreszcie z sił, <br>założył nogę na nogę i wisząc w powietrzu, <br>zamyślił się głęboko. Muchy w jednej chwili <br>obsiadły go w takiej ilości, że nie było go wcale <br>spoza nich widać.<br><br>Wreszcie pan Kleks stracił cierpliwość. Wypłynął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego