Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
sami, jakby okryci niewidzialnym płaszczem ukojenia, i nim stałam się na powrót chłopcem, długo jeszcze rozpamiętywałam niezwykłość tego niespodzianego zbliżenia,
kiedy zaś wieczorem, po kolacji, po angielsku obfitej i niesmacznej, leżeliśmy już w swoich łóżkach pod moskitierami, Albin nie bez zniecierpliwienia spytał mnie, po co zostaliśmy z Felkiem pod wspólnym natryskiem, przez chwilę milczałem, a potem zwierzyłem mu się ze wszystkiego,
i stało się to, czego oczekiwałem:
Obi bez słowa wyskoczył ze swojego łóżka i wśliznął się pod moją moskitierę, i położył się obok pod prześcieradłem, bo koc już wcześniej odrzuciłem,
i zgasło światło, a w nas rozbłysło pragnienie, które od
sami, jakby okryci niewidzialnym płaszczem ukojenia, i nim stałam się na powrót chłopcem, długo jeszcze rozpamiętywałam niezwykłość tego niespodzianego zbliżenia,<br>kiedy zaś wieczorem, po kolacji, po angielsku obfitej i niesmacznej, leżeliśmy już w swoich łóżkach pod moskitierami, Albin nie bez zniecierpliwienia spytał mnie, po co zostaliśmy z Felkiem pod wspólnym natryskiem, przez chwilę milczałem, a potem zwierzyłem mu się ze wszystkiego,<br>i stało się to, czego oczekiwałem:<br>Obi bez słowa wyskoczył ze swojego łóżka i wśliznął się pod moją moskitierę, i położył się obok pod prześcieradłem, bo koc już wcześniej odrzuciłem,<br>i zgasło światło, a w nas rozbłysło pragnienie, które od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego