poziom oficjalnej, wówczas jedynej, krytyki artystycznej w Polsce. To okres, w którym Starzyński dwoi się i troi na zjazdach, w referatach i esejach w obronie socrealizmu. U tego historyka sztuki, który kiedyś, o ile pamiętam, napisał poważne studium o impresjonizmie, pełno zdań o "pozostałościach kosmopolitycznego formalizmu", o tym, jak "zarówno naturalistyczny, jak i formalistyczny typ myślenia... są jednakowo obce i wrogie w stosunku do tych dążeń i myśli, którymi dziś żyje polska klasa robotnicza, prowadząca cały naród do socjalizmu". Formalizm, naturalizm, te "pasożytnicze narośla na zdrowym organizmie sztuki" - powinny być "demaskowane", zwalczane w ogniu ostrej krytyki i samokrytyki. Tenże Starzyński jednym