celem samym w sobie. To jeszcze mogę zrozumieć, ale dobrowolne wsadzenie się do więzienia strachu, a potem do prawdziwego, to mi się w głowie nie mieści.<br>A może jest tak, że lekceważenie przyszłych problemów, finansowych, zdrowotnych, wszelakich, mamy po prostu wbudowane. Może myślenie: <page nr=164> "jakoś to będzie", jest nieodłączną cząstką naszej natury. Przecież bez tego zwariowalibyśmy, bezustannie rozpamiętując nieuchronność własnej śmierci i dość prawdopodobnych cierpień w takiej czy innej chorobie. Prawie każdego z nas prędzej czy później dopadnie jakiś rak, zawał, albo inne paskudztwo. Na szczęście umiemy sobie powiedzieć: - Jakoś to będzie, na razie nie chcę o tym myśleć".<br>Nam udawało się