obiad. - Szybko przebiegła podwórko zostawiając na nim samego Pająka.<br>- Przyjdziesz?<br>- Po burzy! - zawołała z otwartych drzwi domu.<br>Powietrze zaczynało pachnieć ozonem, burza jeszcze trwała, ale cofała się teraz przez Wartę. Znów zaczął lać deszcz, ale nie ten sam drobny, co poprzednio, tylko prawdziwy deszcz burzowy, o wielkich hałaśliwych kroplach, tworzący natychmiastowe wodospady przy lada wzniesieniach i zagłębieniach, stojący w kałużach, które nie nadążały spływać zakratowanym kanałem, lecący gwałtownie ze srebrnych rynien jak woda z rzygaczy. Pająk patrzył na to wszystko z bramy i przedłużał chwilę pójścia do cichego i suchego mieszkania.<br>Ale mają rozprysk, pomyślał o wielkich kroplach. Przepowiedział sobie to