że gwałtownie wyrósł. Lecz jego ponura radość zmącona była przykrym niepokojem. Patrzył z politowaniem na zgnębioną postać teścia, ale myślał przede wszystkim o sobie, o Bronce, o małym Franusiu... <page nr=37>.<br> Nie wiem, jak ojciec - podjął po chwili, zniecierpliwiony ciężkim milczeniem starego - ale ja nie mam zamiaru pić piwa, co go inni nawarzyli! Jestem małym, szarym człowiekiem, nigdy do przodu się nie pchałem, a do partii, to ojciec wie, musiałem...<br> Ano, warzyli my, warzyli, przez długie lata - pokiwał głową Lewandowski. - Ma się rozumieć. Władzio nie, gdzieżby zaś? - kpił zięciowi w oczy. - My tylko, starzy komuniści...<br> Kpił, bo wiedział dobrze, że Zarychta przez parę