jabłko<br>spadło na nos wskutek przypadku -<br>tak samo Bonja mimowiednie<br>odkrycie to zrobiwszy przednie,<br>zapadła w sen. Tymczasem Levy,<br>zamknięty w swoim gabinecie,<br>o bożym zapomniawszy świecie,<br>tworzy w natchnieniu. Niczym fryga<br>pióro wciąż po papierze śmiga,<br>olbrzymie rosną stosy kartek.<br>Minął już piątek i sobota,<br>niedziela, mija znowu czwartek;<br>nawet nie myśli o kolacji,<br>porwany wirem dysertacji.<br><br>Po dniach i nocach trzystu sześciu<br>dzieło gotowe jest nareszcie:<br>w trzech częściach traktat nad traktaty,<br>który otworzył oczy światu<br>i starł na proszek mnóstwo bredni,<br>jakie powstały były przed nim,<br> Theorie generale de l' Etre -<br>tak się to wielkie dzieło zwie.<br> La trahison