niechcenia,<br>A ja przezywam je: "Ono'' -<br>I rozkosz porozumienia<br>Poufnie wzdyma mi łono!<br><br>A Ono w słońcu się szerzy,<br>Na rzęsach światłem osiada,<br>Ale do siebie należy,<br>I nikt go, nikt nie posiada!<br><br>A Ono teraz w obłoku,<br>A teraz w środku trawnika,<br>Pociesznie przynaglam kroku, <br>Niech krok do szczęścia nawyka.<br><br>Brnę w słońcu po samo gardło,<br>Co snami łka niecierpliwie,<br>Twarz mam odwiecznie umarłą.<br>A w nogach radość mi żywie...<br><br>I błogosławię swej twarzy,<br>I wdycham wiarę od słońca,<br>Że się na pewno coś zdarzy,<br>Coś się poszczęści bez końca!<br><br>Że Ono drogą rozminną<br>Zbliża się wciąż bezhałaśnie,<br>I że