adwokata instruującego klienta: - Nie bądź pan głupi, udawaj wariata...</><br><br><br><div><tit>Śmierć sekundanta</><br><br>Wyzwany stchórzył, zabito sekundanta - tak w wielkim skrócie wyglądało tło sądowej sprawy, którą wytoczono niefortunnemu i przypadkowemu zresztą zabójcy. Jego proces toczył się przed Sądem Okręgowym w Wilnie 19 i 20 listopada 1926 roku, a zrelacjonowała go stołeczna "Rzeczpospolita" nazajutrz po wyroku (1926, nr 321).<br>Zabójcą był Zygmunt Karnicki-Smoleński, urzędnik bankowy, a jego ofiarą student prawa Uniwersytetu Stefana Batorego Janusz Bądzkiewicz. Samo zajście miało miejsce na początku roku, a u jego podłoża jątrzył się zatarg między Karnickim a niejakim Bohdanem Dzierdziejewskim, ziemianinem, z którym ów miał się pojedynkować, jako