Bogowie musieli się w to też jakoś zaangażować, by ten kraj francusko-belgijski - ani taki ciepły, ani słoneczny - w ziemię płynącą winem zmienić. Najpierw zresztą nie najlepszym winem, choć od dawna znanym, to prawda. I najpierw bogowie rzymscy, w których imieniu Rzymianie zakładali tu Civitas Remorum, miasto belgijskich Remów, później nazwą Reims ochrzczone. Ochrzczone wcześnie, bo już w II wieku naszej ery usadowili się w mieście biskupi, a następnie arcybiskupi i królowie francuscy, którzy wcale nie przepadali za miejscowymi cienkuszami, wybierając na swoje stoły solidniejsze wina burgundzkie. Po upływie kilku wieków okazało się, że nie kryterium wartości organoleptycznych zdecydowało o preferencjach