już na sam dół i ujrzałam maleńki port, otwarty nie na zatokę, a na ocean, prześlicznie obudowany bardzo wysokim falochronem, z basenikami, w których stały przycumowane dwie średniej wielkości motorówki. Całość była oświetlona tak samo jak budynek, łagodnym, rozproszonym blaskiem.<br>- Tu zaraz obok jest miasto - poinformował tłusty, starannie unikając wymieniania nazwy owego miasta. - Nie widać go, bo te skały zasłaniają. Ale widać statki, wypływające z portu, a kawałek może pani zobaczyć z balkonu na górze.<br>Prawdę mówiąc, powoli zaczynałam mieć dość oglądania. Rezydencja trochę przeszła moje możliwości przewidywania i zaczęły mi się lęgnąć problemy. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć, po czym