sobie, do domu wróci napity, bez zegarka i portfela, na fajki nawet nie będzie jutro, a to mi da baba popalić i nagle widzi korytarz długi i ciemny, odruchowo Staszek szuka włącznika światła ale nie może tylko niczego namacać, trudno cokolwiek dojrzeć, a nawet i nie, bo światło się pojawia, ni z tego, ni z owego na końcu korytarza i jest tam taki gość w zwiewnych szatach, podobny trochę do tego małego co mu zdjął zegarek, tylko że wyższy i już go ręką Staszek próbuje namierzyć ale on mu mówi, że to jeszcze nie czas - ja ci dam nie czas!, oddawaj zegarek! - chce krzyczeć Staszek ale