oczach. Po takiej śmierci nie ma gdzie nawet polnego kamienia postawić.<br>Chciał wysondować opinię Kościoła, nie chodziło o urzędową zgodę, chciał tylko sprawdzić, czy uda się uniknąć dysonansu z obyczajami miejscowych. Z tym zamiarem poszedł na probostwo. Celowo nadłożył drogi. W wyobraźni widział już, ze szczegółami, ten grób wśród drzew, niby w bożym gaju. Marzył, że jesienią siwy wiatr gładzić będzie liście rude i amarantowe. Przybiegnie pies, zwykły kundel, i nasika na mogiłkę. Za granicą, w Europie, mówiło się: Jassmont, mistrz formy, wymiar noblisty. A tu kundel ulżył sobie na jego szczątkach, sprawiedliwa psia natura. Z pochwał, jakimi go szczodrze obdarzano