Typ tekstu: Książka
Autor: Libera Antoni
Tytuł: Madame
Rok: 1998
nawiązywała do przerwanego wątku, w rzeczywistości jednak nigdy nie podjętego - zamierzasz więc studiować filologię romańską.
- Skąd pani wie? - zapytałem.
- Jak to skąd? - odpaliła. - Czyż podania na studia wszystkich abiturientów nie idą przez moje ręce i nie są osobiście przeze mnie opiniowane lub choćby sygnowane?
- No, tak... - przyznałem. - Zamierzam. I co niby z tego wynika?
- Nic... Robisz słusznie... Zdasz... Dostaniesz się na pewno, o to jestem spokojna.
- A o co pani nie jest? - spytałem patrząc w ziemię, a okiem wewnętrznym widząc mój zeszyt z wypracowaniem tkwiący w kopercie z plastiku, w błyszczącym segregatorze, na biurku Zielonookiej.
Zaśmiała się pod nosem.
- Z tobą
nawiązywała do przerwanego wątku, w rzeczywistości jednak nigdy nie podjętego - zamierzasz więc studiować filologię romańską.<br>- Skąd pani wie? - zapytałem.<br>- Jak to skąd? - odpaliła. - Czyż podania na studia wszystkich abiturientów nie idą przez moje ręce i nie są osobiście przeze mnie opiniowane lub choćby sygnowane?<br>- No, tak... - przyznałem. - Zamierzam. I co niby z tego wynika?<br>- Nic... Robisz słusznie... Zdasz... Dostaniesz się na pewno, o to jestem spokojna.<br>- A o co pani nie jest? - spytałem patrząc w ziemię, a okiem wewnętrznym widząc mój zeszyt z wypracowaniem tkwiący w kopercie z plastiku, w błyszczącym segregatorze, na biurku Zielonookiej.<br>Zaśmiała się pod nosem.<br>- Z tobą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego