Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
rozpaczy, jakim jęknęli wszyscy gracze drużyny nieprzyjacielskiej, spowodował, że Stacho dźwignął zwieszoną nad brukiem głowę i nie przestając ciągnąć, obserwował z narastającym zainteresowaniem samotny przebój napastnika: "dojdzie do strzału czy dogonią go? Czy bramkarz obroni strzał?" Atakujący zerknął przez ramię i widząc falangę przeciwników, doganiających go i skomlących ze zdenerwowania niby sfora ogarów, ustawił sobie piłkę i strzelił - jak strzelił! Była to bomba co się zowie. Stacho nie widział już jednak ani strzału, ani bezowocnej robinsonady bramkarza. Lewe koło wózka trafiło na głęboką dziurę w jezdni. Wózek zatoczył się gwałtownie, dyszel szarpnął w górę wyłamując ramię w barku. Stacho nie zdołał
rozpaczy, jakim jęknęli wszyscy gracze drużyny nieprzyjacielskiej, spowodował, że Stacho dźwignął zwieszoną nad brukiem głowę i nie przestając ciągnąć, obserwował z narastającym zainteresowaniem samotny przebój napastnika: "dojdzie do strzału czy dogonią go? Czy bramkarz obroni strzał?" Atakujący zerknął przez ramię i widząc falangę przeciwników, doganiających go i skomlących ze zdenerwowania niby sfora ogarów, ustawił sobie piłkę i strzelił - jak strzelił! Była to bomba co się zowie. Stacho nie widział już jednak ani strzału, ani bezowocnej robinsonady bramkarza. Lewe koło wózka trafiło na głęboką dziurę w jezdni. Wózek zatoczył się gwałtownie, dyszel szarpnął w górę wyłamując ramię w barku. Stacho nie zdołał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego