zbliżone do miauczenia rozochoconej kotki lub wycia niemowlęcia. Słowem, każdy wyrażał swoją radość jak umiał.<br>- Jezuniu, już nie mogę! - wydusiła z siebie, skręcając się ze śmiechu, gruba blondynka stojąca obok księdza, ale choć ten spiorunował ją wzrokiem, znów się zaniosła piekielnym chichotem.<br>Tymczasem bezzębny staruszek wciąż stał przed Alicją i, nic nie rozumiejąc, rozglądał się wkoło z głupkowatą miną, co jeszcze bardziej bawiło obecnych. Dopiero po dłuższej chwili jego wzrok spoczął wreszcie na trumnie.<br>- Co się stało? - zapytał niepewnie, patrząc na Alicję.<br>Nie była w stanie odpowiedzieć, bo wciąż nie potrafiła opanować śmiechu. Rozłożyła bezradnie ręce i - rozbawiona własną niemocą - parsknęła